„Bo tyle tylko wiary w pieśni, ile obrazu pod powieką”. Rozmowa z Karoliną Cichą

„Bo tyle tylko wiary w pieśni, ile obrazu pod powieką”. Rozmowa z Karoliną Cichą

ObcasyPodlasia.pl: Z wykształcenia – polonistka, doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Skąd muzyka w Twoim życiu?

Karolina Cicha: Była wcześniej niż literatura. Melodia pojawiła się wcześniej niż słowo w dzieciństwie na moich ustach.

Szukając informacji na Twój temat znalazłam jedną, która przyznam nieco, wprawiła mnie w zdziwienie. Podobnie jak wielu najlepszych wirtuozów sceny muzycznej, jeśli chodzi o muzykę jesteś samoukiem. Dodając do tego informację z Twojej strony „Jest kompozytorką, wokalistką i multiinstrumentalistką – rozpoznawalną dzięki oryginalnej technice gry na kilku instrumentach jednocześnie”. Przyznasz, że to może budzić zdziwienie. W jaki sposób nauczyłaś się gry na tych instrumentach?

Zaczęło się od klawiaturki, którą kupił mi dziadek na rynku (na ul. Bema był wtedy rynek). Jakoś tak siadałam nad nią i mogłam godzinami rozkminiać, jak tu zagrać, żeby jedna ręka grała co innego niż druga. Potem pewnego dnia rozbiłam akordy z gitary na poszczególne dźwięki (moja siostra grała na gitarze). No to było odkrycie – po którym granie na pianinie do piosenek stało dla mnie otworem. Akordeon to najpóźniejsza sprawa. W zasadzie po studiach zaczęłam sobie grać, bo się zakochałam w tym instrumencie.

Kiedy zorientowałaś się, że Twoim życiem „rządzi” muzyka?

Jak zaczęłam się z niej utrzymywać. Nie było wtedy pracy dla nauczycieli polskiego w Białymstoku, a festiwale oferowały spore nagrody – więc miałam motywację, żeby się solidnie przygotowywać do konkursów piosenki.

Słuchając kawałka z Twojej najnowszej płyty „Płyta Tatarska” zastanawiałam się do jakiego rodzaju muzyki ją przyporządkować. I przyznam szczerze, że miałam z tym problem, bo odnalazłam w niej co najmniej kilka. Spytam więc wprost – jaki rodzaj muzyki „uprawiasz”?

Chyba najlepiej by to określić w ten sposób, że uprawiam „Swój” rodzaj muzyki – tak jeśli chodzi o techniki gry tak też styl muzyki jest wymyślany ze mnie a nie uczony z zewnątrz, czy pożyczony od kogoś, czy też wzorowany na coś: na modę jakąś czy coś takiego. Oczywiście nie sposób nie ulegać pewnym wpływom, ale jednak zawsze głównym kryterium jest to, czy jest to moje i prawdziwe.

Zarówno Twoja postać, Twój wizerunek jak i osobowość muzyczna nie dadzą się wcisnąć w „ramy” trendów muzycznych obecnych czasów. Mimo wszystko zdobyłaś dużą popularność. TOMASZ BUDZYŃSKI – lider zespołu „Armia” mówi o Tobie „Karolina Cicha to talent na miarę Ewy Demarczyk…”. Jednak patrząc na Ciebie i Twoje utwory odnoszę wrażenie, że nie jesteś osobą, która spełnia się dla popularności.

Bez publiczności nie ma zawodu muzyka – więc nie przesadzajmy tak z tym, że zupełnie nie potrzebuję, aby ludzie gdzieś usłyszeli moją muzykę. Oczywiście, że tego potrzeba. Można nie grać muzyki popularnej, czyli pop-u – bo na szczęście niektórzy szukają też czegoś innego, ale bez minimum popularności potrzebnej do tego, by promocja albumu działała, nie byłoby tu cię z pytaniami do mnie.

Masz na swoim koncie wiele nagród i wydanych płyt w tym jedną poświęconą językom mniejszości narodowych naszego województwa. Poprzez swoją muzykę starasz się promować Podlasie, z którego zresztą pochodzisz?

Płyta „Wieloma językami” była efektem stypendium Marszałka województwa Podlaskiego. Tak się złożyło, że mój rodzinny region jest inspirujący pod względem różnorodności, jaką można tam znaleźć i pomyślałam, że warto by w nim pogrzebać. Ale powiedzieć, że promocja województwa jest głównym celem mojej muzyki – to byłoby dużym przekłamaniem. Robię muzykę dla muzyki, a to, że przy okazji opowiada to ludziom o wrażliwości tego podlaskiego skrawka świata – wychodzi niejako przy okazji i ja się tego cieszę, gdyż to ciekawy skrawek świata.

Pozwolę sobie wrócić do najnowszej płyty – „Płyta Tatarska”. Inspirowałaś się kulturą Tatarską, która również jest nieodzownym dziedzictwem naszego regionu?

„Płyta tatarska” eksploruje dziedzictwo muzyczne jednej z mniejszości Podlasia, którymi zajęliśmy się wraz z Bartem Pałygą w poprzedniej płycie.

Wywiad powstaje w trakcie, kiedy na Podlasiu odbędą się Twoje koncerty. Lubisz tutaj wracać?

Tak, oczywiście, to moje rodzinne strony, mam tu wielu przyjaciół z dawnych lat i mnóstwo miejsc, przez które po prostu lubię się przejść. Ulubione ostatnio: lody w Parku Branickich – ulubione i od wielu lat te same, niepowtarzalne – niedostępne w innych miastach właśnie takie.

Dziękujemy.

Tytuł – Fragment piosenki „Miłość bez jutra” słowa Tadeusz Gajcy.

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.