JAK OSWAJAĆ DZIECKO Z NOWYM JEDZENIEM? KILKA STRATEGII NA WPROWADZANIE NOWOŚCI

JAK OSWAJAĆ DZIECKO Z NOWYM JEDZENIEM? KILKA STRATEGII NA WPROWADZANIE NOWOŚCI

Rozszerzanie diety dziecka okiem matki logopedki – cz. 2. Zobacz również „ŁYŻKA CZY BLW? Rozszerzanie diety dziecka okiem matki logopedki”

JAK OSWAJAĆ DZIECKO Z NOWYM JEDZENIEM?

Często rodzicom, jeszcze zanim zaczną rozszerzać dietę, towarzyszy obawa, że dziecko nie będzie zainteresowane jedzeniem. Owszem, zdarzają się dzieci, które tego zainteresowania nie wykazują i najczęściej okazuje się, że jest coś, co stoi na przeszkodzie, by mogły czerpać radość z jedzenia. Niektóre potrzebują czasu, aby rozsmakować się w czymś innym niż mleko. Są takie, które od razu z zapałem wkładają wszystko do buzi i wyciągają rączki po kolejne produkty. Strategie na wprowadzanie nowych produktów, o których zaraz napiszę, można stosować u wszystkich dzieci. Sama korzystałam z nich jako mama.

  • EKSPOZYCJA

Bardzo często dzieje się tak – pełne radości podajemy dziecku w pocie czoła tarte, ugniatane, pieczone placuszki z warzywami, a ono robi „ble” i odsuwa talerz, preferując delektowanie się suchym chlebem. Co robimy? Dojadamy placki i nie robimy ich już kolejny raz. I tu popełniamy błąd, bo niewykluczone, że te same placki za tydzień, dzień, a może i za godzinę, zostałyby zjedzone z entuzjazmem.

Ekspozycja to klucz do sukcesu. Dziecko, któremu podajemy wielokrotnie różnorodne produkty, które widzi nas jedzących te produkty- może zacząć chętniej po nie sięgać. Warto więc być upartym i co jakiś czas wracać do serwowania rzeczy, które zostały wcześniej odrzucone.

  • NAŚLADOWANIE

Pamiętam rozmowy ze znajomymi, którzy skarżyli się, że odkąd mają dziecko, mocno ograniczone zostały ich wyjścia do restauracji. Wraz z mężem wyszliśmy z założenia, że dziecko nie będzie nas ograniczać i od małego Zofia towarzyszyła nam w wyjściach do różnorodnych lokali, pierwsze podróże odbyła w wieku 7-8 miesięcy. W każdym z miejsc, w którym byliśmy, jadała z nami w miejscowych knajpkach, próbowała lokalnych przysmaków (do dziś lubi pizzę i owoce morza). Początkowo podjadała z naszych talerzy, z czasem zamawialiśmy jedną porcję specjalnie dla niej (bo chciała być niezależna).

Wspólne posiłki, nie tylko w domu, to świetny patent na naukę jedzenia. Dzieci uczą się przez naśladowanie – obserwują co my, dorośli, robimy z jedzeniem i próbują robić to samo. Często jedzenie w knajpkach wygląda dużo bardziej atrakcyjnie niż to, co serwujemy im w domach (przyznaję się bez bicia – nie zawsze byłam kreatywna i nieraz moje dziecko dostawało coś, co nie wyglądało zbyt kusząco), przez co jest bardziej interesujące. Do tego dochodzi obserwacja innych ludzi, nauka tego, jak się zachować w takim miejscu. To niesamowita przygoda! Jedzenie to nie tylko zaspokajanie głodu pełni także ważne funkcje społeczne. Warto więc włączyć dziecko w nasze towarzyskie funkcjonowanie.

  • WYBÓR

Czy lubisz, kiedy ktoś decyduje za Ciebie, że dziś na śniadanie zamiast ulubionej jajecznicy zjesz owsiankę na wodzie, a na obiad flaki zamiast kochanego schabowego? Czy gościowi w domu wciskałabyś na siłę zmiksowaną zupę, chociaż dawałby do zrozumienia wszystkimi możliwymi sposobami, że nie ma na tę zupę ochoty?

Zbyt często decydujemy za dzieci, co zjedzą. Rzadko dajemy im wybór. Oczywiście – nie mówię tu o wyborze takiego rodzaju, że na śniadanie zjedzą czekoladę, a na obiad żelki. Bardziej chodzi mi o sposób, w jaki podajemy dzieciom jedzenie. Najczęściej nakładamy im gotową porcję na talerz, stawiamy przed nosem i czekamy, aż zje wszystko, co mu zaserwowaliśmy.

W naszym domu stałą praktyką stały się wspólne posiłki w postaci szwedzkiego stołu. Każdy z domowników dostaje pusty talerz, a na stole, na talerzach, poukładane są różne produkty (np. przy śniadaniu: pieczywo, wędlina, sery, pokrojone warzywa, jajecznica, dżem w słoiku; przy obiedzie: oddzielnie ziemniaki lub makaron, mięso, surówka) . Wśród nich znajduje się zawsze JEDEN produkt, który na pewno zje nasze dziecko. Pamiętam pierwsze doświadczenie wspólnego posiłku w tej formie – Zosia nałożyła sobie na talerz dużą porcję różnorodnego jedzenia i zjadła o wiele więcej, niż bym się spodziewała. Od tamtej pory, kiedy tylko się da, jemy w ten sposób (teraz, kiedy Zosia ma 3 lata, z ogromną chęcią pomaga w nakrywaniu do stołu i z pełną powagą nosi wszystkie produkty).

Dziecko, kiedy ma wybór, może zdecydować o sobie, bardzo często zjada więcej i produkty, których moglibyśmy nie położyć na jego talerzu (bo przecież wcześniej nie chciało ich zjeść). Polecam, to naprawdę działa!

  • ZABAWA

Dzieci uczą się przez zabawę. To nie nowość. Z jedzeniem sprawa wygląda tak samo. Pozwalając dziecku na zabawowy kontakt z produktami spożywczymi, umożliwiamy mu ich oswajanie. Nie ma lepszej zabawy niż rozgniatanie, uklepywanie, ściskanie, rozlewanie, mieszanie. Podczas tych aktywności może zdarzyć się, że upaprana rączka zawędruje do buzi i zagustuje w tym, w czym właśnie się umazała. To także świetne ćwiczenie mające na celu odwrażliwianie dłoni w przypadku dzieci z zaburzeniami sensorycznymi.

Sensoplastyka to jeden z fantastycznych pomysłów. Gdy Zosia była mała, uczęszczaliśmy na zajęcia organizowane dla dzieci w jednym z przedszkoli i frajdę mieliśmy wszyscy.

W domu pozwalaliśmy, aby Zosia uczestniczyła w przygotowaniu posiłków- dla niej wrzucanie marchewki do garnka, wywijanie porem, tłuczenie młotkiem kotletów czy układanie sera na pizzy było najlepszą zabawą. Potem zupa, kotlet i pizza znikały w buzi. Jest to dobry pomysł na oswajanie dziecka z jedzeniem.

Metody te wymagają od nas rodziców przede wszystkim czasu i cierpliwości, a tych czasami każdemu z nas brakuje. Jeden wspólny posiłek w ciągu dnia, zakupy i gotowanie w weekend, od czasu do czasu zabawa w restaurację. Nie musimy zaczynać od wielkiej rewolucji, wystarczą małe kroki.

Autor: Anna Jaźwińska – Chren

Gabinet Neurologopedyczny Daję Słowo

Zobacz inne artykuły Autora.

Fot. z archiwum Autora.

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.