ŁYŻKA CZY BLW? Rozszerzanie diety dziecka okiem matki logopedki

by Redakcja
Pamiętam doskonale to oczekiwanie na 6 miesiąc życia mojej córki i moment rozszerzania diety. Czytałam liczne książki na ten temat, znałam zagadnienie od strony logopedycznej (choć nie tak dokładnie jak teraz), jednak w stosunku do własnego dziecka trudno być zdystansowanym profesjonalistą. Przyjęłam zasadę: zachowam spokój i będę próbować na różne sposoby.
Postanowiłam zaufać swojej intuicji. Moim celem było „ukształtowanie” małego człowieka otwartego na poznawanie nowych smaków, dokonującego świadomych żywieniowych wyborów, potrafiącego rozpoznać, kiedy czuje głód, a kiedy jest najedzony. Człowieka cieszącego się ze wspólnego bycia przy stole. Ze wsparciem męża i zrozumieniem ze strony najbliższego otoczenia (choć nieraz musiałam się ze swoich działań tłumaczyć)- udało się osiągnąć kolejne kroki w drodze do celu.
W tej krótkiej serii artykułów chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w rozszerzaniu diety mojej córki oraz wiedzą, jaką zdobyłam pracując z moimi podopiecznymi w gabinecie. Mam nadzieję, że wskazówki te przydadzą się Wam i waszym dzieciom!
PIERWSZE KROKI
Byłam pełna entuzjazmu, pomysłów na posiłki, które będę przygotowywać dziecku. Gotowa na eksperymenty, na brudzenie, na zabawę. Zdecydowaliśmy się z mężem na metodę BLW, która moim zdaniem (i jak pokazały doświadczenia z Zosią) umożliwia dziecku rozwijanie umiejętności jedzenia. Z punktu widzenia logopedy- metoda ta umożliwia dziecku ćwiczenie gryzienia i żucia na kawałkach jedzenia w momencie, kiedy jest ono do tego gotowe- odruchy gryzienia i żucia pojawiają się ok. 6-7 miesiąca życia. Odruchy, dzięki możliwości ćwiczenia, przechodzą w wyuczony, potem świadomy ruch odgryzania i żucia. Niestymulowanie umiejętności gryzienia prowadzi do trudności w oddzieleniu stałego pokarmu na porcje, a niestymulowanie umiejętności żucia prowadzi do trudności z rozdrabnianiem pokarmu (połykanie pokarmu w dużych kawałkach lub rozdrabnianie przez ruchy trące języka o podniebienie).
Wielu rodziców, którzy trafiają do mojego gabinetu z maluszkami, mówią otwarcie, że boją się tej metody przede wszystkim z trzech powodów. Pierwszym z nich jest obawa przed zadławieniem się dziecka. Drugim- obawa, że dziecko nie zje tyle, ile zjeść zdaniem rodzica powinno. Trzecim jest obawa przed gigantycznym bałaganem.
Przyznaję, że w historii jedzenia Zosi momenty, w których zakrztusiła się jedzeniem, były nieliczne. Udało jej się poradzić z kawałkiem jedzenia samej, nie musiałam interweniować. Ale rozumiem stres rodziców- sama z trudem zachowałam spokój. Ważne jest, aby potrafić odróżnić zadławienie od zakrztuszenia (bo są to dwie odmienne sytuacje) oraz zastosować się do zasad, które pozwolą uniknąć stresującej sytuacji.
O zakrztuszeniu mówimy wtedy, kiedy dziecko próbuje samo poradzić sobie z kawałkiem, który dostał się w niewłaściwe miejsce- otwiera buzię, próbuje odkrztuszać, pluje, kaszle, buzia staje się czerwona. Nasza pomoc nie jest w tej sytuacji konieczna. Krztuszenie się jest naturalnym zjawiskiem podczas nauki jedzenia. To odruchowa reakcja, której celem jest usunięcie jedzenia z dróg oddechowych.
W przypadku zadławienia dziecko będzie wymagać naszej pomocy- nie będzie w stanie poradzić sobie samo z kawałkiem jedzenia, może mieć trudności z wydobyciem z siebie dźwięku, oddech może stać się utrudniony, a twarz dziecka blada lub sina. Wtedy konieczne jest udzielenie pierwszej pomocy.
Aby zminimalizować ryzyko zakrztuszenia i zadławienia należy zadbać o właściwą pozycję dziecka do karmienia (całkowicie siedzącą, z głową nieodchyloną do tyłu), starać się unikać wkładania dziecku jedzenia do buzi (warto pozwolić mu na samodzielność) i przede wszystkim nie zostawiać dziecka samego z jedzeniem nawet na chwilę (najlepiej jeść razem z dzieckiem).
Rodzice boją się, że przy BLW nie będą w stanie skontrolować ilości zjadanego jedzenia. Zupkę czy papkę mogą odmierzyć i nakarmić dziecko taką ilością ml, jaka jest adekwatna do wieku (wg książek i zaleceń). Rozmawiając z rodzicami w gabinecie pytam ich, czy zawsze, każdego dnia i w czasie każdego posiłku, mają ochotę na dokładnie taką samą porcję jedzenia. Czy zdarzają się dni, kiedy zjedzą mniej, a potem takie, kiedy są w stanie pochłonąć dużo większe porcje? Nikt z nas, dorosłych, raczej nie stosuje zasady, że np. kobieta w wieku 36 lat powinna zjeść na obiad 400 ml zupy. Warto dać dzieciom prawo do zdecydowania o tym, ile zjedzą. Kto lepiej niż one czuje sygnały z własnego ciała, które mówią „jestem głodny” lub „mam już dość”? Metoda BLW zakłada: to dziecko decyduje CZY i ILE zje, a rodzic decyduje CO i KIEDY poda dziecku. Wiem, że czasem to zaufanie dziecku bywa najtrudniejsze.
Nie będę Cię oszukiwać- bałagan przy karmieniu jest i czasem bywa wszechogarniający- jedzenie pokrywa dziecko od stóp do głów, krzesełko, Ciebie i najbliższą okolicę. Moim patentem na początki jedzenia i bałagan był zapas folii malarskiej. Oczywiście, są gotowe piękne maty do jedzenia- sama skusiłam się na jedną. Okazało się, że zasięg mojego dziecka znacznie przekracza wielkość maty, dodatkowo mycie i suszenie maty po każdym posiłku było uciążliwe. Folią malarską możesz zakryć większą przestrzeń, a po posiłku po prostu ją zwinąć i wyrzucić. Dobrze sprawdza się także jedzenie w jak najmniejszej ilości ubrań (oczywiście najlepiej w domu) lub w ubraniach, których nie będzie nam żal. Pamiętam, że Zosia nienawidziła śliniaków, dlatego do jedzenia nakładaliśmy jej stary bodziak, z którego powoli wyrastała. Po kilku posiłkach lądował w koszu lub służył jeszcze chwilę jako szmata do podłogi.
Pozwólcie dzieciom na ten bałagan. Dzięki temu, że mogą jedzenia dotknąć, zgnieść, poczuć jego temperaturę, fakturę- dzieci uczą się o nim wiele, zanim dostanie się ono do ust. Ten chaos jest elementem nauki. Z doświadczenia wiem, że ten etap mija w miarę, jak dziecko doskonali swoje umiejętności. A doskonali je- jeżeli dajemy mu do tego okazje!
Są też rodzice, którzy preferują karmienie łyżeczką. Ci, którzy stosują BLW też czasem po łyżeczkę sięgają. Absolutnie nie uważam, aby karmienie łyżką było czymś złym. Warto jednak pamiętać o właściwej technice i doborze akcesoriów.
Zasada jest taka- do karmienia dziecka wybierz łyżeczkę niezbyt dużą i płaską (to ma powstrzymać nas, rodziców, przed ładowaniem do buzi dziecka zbyt dużej porcji jedzenia na raz). Jeżeli dziecko je samo- daj mu łyżeczkę głębszą, aby cokolwiek udał mu się donieść do buzi.
Podczas karmienia warto pamiętać, że aktywne mają być wargi dziecka, a nie nasza ręka- nie powinniśmy „wycierać” łyżki o dziąsła czy wargę dziecka. To ono powinno aktywnie jedzenie z łyżeczki zbierać. Dobrze sprawdza się karmienie łyżeczką podawaną bokiem- takie ułożenie „zmusza” dziecko do aktywowania wargi i ogranicza ruch naszej ręki (nie włóżmy łyżeczki zbyt głęboko i trudniej nam będzie „wycierać”). Warto zastanowić się i zaobserwować, w jaki sposób sami jemy za pomocą łyżki- proponuję taki eksperyment, aby wziąć do ręki łyżką i bez zastanawiania się włożyć ją do buzi, czy trafiła do ust w sposób taki, jak karmimy dzieci?
Dobrym sposobem jest także oswajanie dziecka z samodzielnym jedzeniem łyżką- podczas posiłku dajmy jedną łyżeczkę do ręki dziecku, drugą karmy my. Umożliwi to trening koordynacji wzrokowo-ruchowej, będzie też dla dziecka możliwością spróbowania bycia samodzielnym (warto wykorzystać wtedy patent z folią malarską).
BLW czy łyżeczka- jakąkolwiek z metod wybierzesz ważne, abyście czuli się z dzieckiem komfortowo w sytuacji jedzenia. Napięcie i obawa nie jest naszym sprzymierzeńcem. Dziecko wyczuwa bardzo dobrze emocje rodzica i może kojarzyć czas posiłków z niepokojem i stresem. Jeżeli czujesz, że podawanie kawałków Cię przeraża- zacznij od łyżeczki, ale z czasem oswajaj siebie i dziecko z innymi konsystencjami tak, aby miało możliwość doskonalenia gryzienia i żucia. Jeżeli wybierasz metodę BLW- nie rezygnuj zupełnie z łyżeczki. Czasem to przyjemne móc nakarmić swoje dziecko.
Autor: Anna Jaźwińska – Chren
Gabinet Neurologopedyczny Daję Słowo
Fot. z archiwum Autora.
Recommended Posts

Najlepszy krem na noc – co trzeba wiedzieć o jego wyborze?
02 grudnia, 2024