W święta zawsze tyjemy! Naprawdę?

W święta zawsze tyjemy! Naprawdę?

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia okryte są niepewnością. Jak je spędzimy? Sami w domu czy jednak z rodziną? Czy będzie nam dane w pełni cieszyć się tym wyjątkowym czasem, tak jak co roku?

Niezależnie jednak od tego, w jak dużym gronie je spędzimy, jeśli mamy tradycję biesiadowania przez te kilka dni, to istnieje prawdopodobieństwo, że jak co roku zakończą się one kilkoma kilogramami na plusie pod koniec grudnia.

Dlaczego tak jest? Czy to nieuniknione? Czy w ciągu 3 dni rzeczywiście jesteśmy w stanie przytyć 2-3 kilogramy, a czasem nawet więcej (kiedy porównamy naszą wagę z początku i końca grudnia)?

Czy w ciągu 3 dni jesteśmy naprawdę w stanie przytyć kilka kilogramów?

Żeby wyjaśnić to zjawisko, warto zrozumieć, że nie zawsze chodzi tylko o sam okres świąt, ale całą otoczkę ich przygotowań, a później czasu poświątecznego. Grudzień to czas radosnego oczekiwania. Święta Bożego Narodzenia są magiczne. Ich klimat gości z nami już od początku grudnia. W niektórych domach już wtedy pojawiają się świąteczne ozdoby, a nawet choinki, które mają na celu przedłużyć ten piękny radosny czas. Właśnie wtedy zaczynamy piec pierniczki (które zazwyczaj znikają już po kilku dniach), a także planować świąteczne menu.

Każdy, niezależnie jak i gdzie spędza święta, chce je mimo wszystko przeżyć w sposób wyjątkowy.

I ten właśnie klimat świątecznego oczekiwania i przygotowań sprzyja totalnej beztrosce i odpuszczaniu sobie „pilnowania swej diety” przez cały ten czas. Bo przecież nie warto tego robić, bo przecież wiemy, że i tak przytyjemy.

Musisz jednak zrozumieć, że 3 dni świąt nie jest w stanie zaszkodzić twojej figurze, jeśli w pozostałym czasie zachowasz zdrowy rozsądek. 30 dni beztroski już tak. Pamiętaj, że zawsze warto zachować zasady uważnego i rozsądnego jedzenia, na miarę swoich rzeczywistych potrzeb. Grudzień w tym aspekcie nie różni się od marca czy października.

Jak wyglądają przygotowania do tych wyjątkowych urodzin?

Przez wiele lat okres przedświąteczny kojarzył mi się z ogromną ilością pracy, którą trzeba wykonać, by w końcu na trzy dni zasiąść do świątecznego stołu. Wiele tygodni wcześniej rozpisywałam świąteczne menu. Przypominam sobie, że w dzieciństwie piekłyśmy z mamą i babcią 10 różnych gatunków ciast dla całej rodziny, by każdemu sprawić przyjemność, bo każdy czekał na coś innego.

Dziś już, może nie na taką skalę, ale widzę, że wielu z nas, osób zajmujących się przygotowaniami świątecznego stołu, zależy, by każdy uczestnik biesiady miał wszystkiego pod dostatkiem.

W czasach, kiedy mamy tak powszechną dostępność do żywności, stare przyzwyczajenie przygotowania ogromnej ilości pożywienia na 3 dni, może jednak nieco dziwić.

Obecnie prawie nikt już nie czeka jak kiedyś na te domowe świąteczne wypieki czy pierogi z kapustą i grzybami (no, chyba że nikt nie robi takich jak nasza mama czy babcia). Mamy je dostępne każdego dnia w roku: w cukierniach, restauracjach czy nawet w pobliskich sklepach. Powiem więcej, jako społeczeństwo cierpimy z powodu tej dostępności, a co za tym idzie nadmiaru jedzenia w naszej diecie. W konsekwencji sami już nie wiemy, co przygotować na święta by zaskoczyć naszych najbliższych.

Dlaczego zatem wiele z nas ciągle przygotowuje lub zamawia te ogromne ilości pożywienia na święta?

W efekcie mnóstwo żywności, czyli naszej pracy i pieniędzy, zalega po świętach w naszych lodówkach. Nie wiem co w tej sytuacji gorsze? Dojadanie na siłę czy wyrzucanie?

Jak nie przesadzić z ilością jedzenia na święta?

Zasada jest prosta. Nie przejemy się, jeśli zadbamy o odpowiednie przygotowanie. Każdy z nas co roku obserwuje, co rzeczywiście jest zjadane w pierwszej kolejności, z dużym apetytem, a co z mniejszym. Zastanów się, co zazwyczaj zostaje Ci po świętach. Czego przygotowujesz/zamawiasz za dużo. Wyciągnij wnioski i zrozum, że wcale nie musisz tego błędu powielać co roku. Jeśli notorycznie zostaje Ci po świętach ciasto, to znaczy, że jest go za dużo. Być może zdecydujesz przygotować mniejszą ilość lub mniejsze porcje.

Jestem pewna, że nawet jeśli w tym roku postanowisz zmniejszyć ilość smakołyków na świątecznym stole, nikt nawet tego nie zauważy i z tego powodu głód mu nie grozi.

A zatem o czym warto pamiętać?

  • Nie daj się zawładnąć tradycji– nie musimy dbać o 12 wigilijnych potraw na stole, co więcej nie musimy wszystkiego próbować.
  • Być może część potraw warto zamówić? Catering to coraz częściej i chętniej wybierany sposób na świąteczne menu, jeśli masz taką możliwość zamów część potraw, w rozsądnych ilościach, czyli takich, aby każdy miał możliwość spróbowania potrawy, ale by jednocześnie nie prowokować nikogo do przejadania się, gdyby okazało się wyjątkowo smaczne,
  • Staraj się rozsądnie robić zakupy, spisz je odpowiednio wcześnie, by nie robić ich pod wpływem chwili, bez przemyślenia, bo wtedy masz większą szansę na robienia ich na zapas, w nieadekwatnych ilościach.
  • Podziel obowiązki! Wspólne przygotowywanie biesiady, kiedy spędzamy je w kilka rodzin, może być dobrym rozwiązaniem, nie tylko, by się zbytnio nie przepracować, ale także, by nie zostać po świętach z 10 różnymi, niedokończonymi potrawami. Tu jednak także dbaj o zdrowy rozsądek, bo często robiąc mniejszą ilość potraw, mamy tendencję do robienia ich w większych, nieadekwatnych ilościach. Zupełnie niepotrzebnie.

Jak ucztować przy stole, by nie ponosić później przykrych konsekwencji?

Większość osób ma problem z opanowaniem apetytu na pyszne wigilijne i świąteczne potrawy, kiedy stoją w zasięgu jego ręki. A zatem ryzyko przejedzenia i przykrych dolegliwości z tego powodu jest dość duże. Można się przed nimi odrobinę uchronić.

Co roku praktykuję i polecam wszystkim lekki post w wigilijny dzień. Staram się jeść mało, popijając duże ilości wody i herbat. Kiedy coś próbuję podczas przygotowań, to czasem wystarczy mi by nacieszyć się tym smakiem. Podczas wspólnej wieczerzy zazwyczaj już to pomijam. Tak jak pisałam powyżej, wcale nie musisz na siłę próbować wszystkich potraw. Wybierz te, które rzeczywiście dadzą Ci największą satysfakcję. A jeśli masz jednak ochotę, by spróbować wszystkiego, to pamiętaj: pełnia smaku jest w pierwszych kęsach. Zjedzenie 6 pieroga, podczas gdy przed Tobą jeszcze wiele smacznych dań, nie da Ci tyle przyjemności, by złagodzić skutki przejedzenia. Lepiej, jeśli rozłożysz radość z ich zjedzenia na inne dni, kiedy nie będzie już innych smakołyków w zasięgu ręki.

Oprócz tego zawsze przypominam, o takich zasadach jak:

  • Ograniczenie dodatków węglowodanowych, takich jak: chleb, ziemniaki czy makaron- chyba nie warto ich dojadać, podczas gdy na stole jest tyle smakołyków, których nie jemy na co dzień.
  • Nie popijanie słodkich napojów, soków a nawet kompotów- to źródło dużej ilości pustych kalorii, których w tym dniu dostarczamy dużo ponad nasze zapotrzebowanie. Wybierzmy bezkaloryczną wodę lub herbaty.
  • Ograniczmy ilość alkoholu- podobnie, jak wyżej, lampka wina do obiadu może poprawić jego strawność, ale cała butelka wypita w ciągu dnia to ok. 600-700 kcal. Pamiętaj, że im mocniejszy alkohol, tym więcej kalorii. A zatem drink z colą też nie będzie dobrym wyjściem.
  • Wypełniajmy talerz jak największą ilością warzyw. Do mięsa lub ryby zamiast opiekanych ziemniaków czy kluseczek zjedzmy sałatkę.
  • Mądrze wybieraj, to co zjadasz. Być może uznasz, że warto zrezygnować z zupy, na korzyść dodatkowych pierogów. Wybieraj to, co sprawia Ci największą radość z jedzenia, np. to, czego zazwyczaj nie jadasz zbyt często.
  • Staraj się wyjść na spacer. Nie siedź cały czas za stołem, wykorzystaj okazję, by spalić trochę kalorii i się rozruszać.

No ale muszę to skończyć, bo się zmarnuje!- czyli co zrobić, kiedy zostaje nam spora ilość jedzenia po świętach?

Zazwyczaj, kiedy wracamy po świętach do pracy jeden z topowych tematów, to wzdychanie, że tyle się napracowaliśmy, a tu tyle jedzenia zostało.

Po okresie przejedzenia najlepiej od razu wrócić do lżejszej diety. Dlatego dojadanie po świętach to kolejny powód, dlaczego w grudniu tyjemy. Jeśli po tym okresie świątecznego biesiadowania przeszlibyśmy kolejnego dnia do naszej standardowej diety, te 3 dni nie zrobiłyby dla nas wielkiej różnicy. Jeśli będziemy na siłę dojadać ciasta i sałatki, to biesiada trwa dalej.

Co zatem zrobić z jedzeniem, które nam zostaje?

  • Zamrozić to, co się da (ciasta, pierogi, wędliny, mięsa, zupy, kapusta bardzo dobrze znoszą mrożenie).
  • Oddać- co roku wiele organizacji dobroczynnych ogłasza, że przyjmuje jedzenie, które jest oczywiście zdatne do spożycia i przekazuje je bardziej potrzebującym. Znajdziesz je w internecie pod hasłem: „podziel się posiłkiem”.
  • Zapamiętać na przyszłość, co i w jakich ilościach jest zjadane, a co zostaje – rób takie podsumowania, a one pozwolą Ci lepiej przygotować rozsądną ilość jedzenia na kolejne święta.

Nade wszystko jednak pamiętajcie, że ten świąteczny czas to przede wszystkim czas radości z obcowania z naszymi najbliższymi. Lepiej spędzić je wspólnie w miłej atmosferze, przy mniej zastawionym stole, ale bez uczucia zmęczenia i przejedzenia.

A zatem na ten nadchodzący czas Świąt Bożego Narodzenia przesyłam moc dobrej energii. Niech te nadchodzące chwile, niezależnie od okoliczności, wypełni radość. Niech będą okazją do chwili oddechu i zadumy, a także zapomnienia o doczesnych troskach i życiowych trudnościach.

Na koniec, mam dla Was małą niespodziankę, czyli przepis na pyszne i banalnie proste czekoladowe szyszki w wersji fit!

Przepis pochodzi z mojego e-booka: ciasta i desery w wersji fit. Jeśli szukacie takich propozycji na święta, to zachęcam do skorzystania z tego e-booka. Zmieściłam tam przepisy na znane i lubiane słodkości, tylko w znacznie odchudzonych wersjach (w niektórych przypadkach jedna porcja ma nawet trzykrotnie mniej kalorii, niż ich tradycyjne odpowiedniki).

Link do e-booka

Czekoladowe szyszki

Składniki na 12 niedużych szyszek po 70 kcal każda:

  • 100g czekolady gorzkiej (70%)
  • 50 g miodu
  • 2 szklanki ekspandowanego ziarna orkiszu (40g)- ewentualnie preparowanego ryżu

W kąpieli wodnej lub w szklanej miseczce ustawionej nad garnkiem z gotującą się wodą rozpuścić czekoladę. Dodać miód i rozmieszać. Jeśli potrzeba podgrzać, by uzyskać gładką masę. Chwile przestudzić, po czym wsypać ziarno orkiszu. Za pomocą łyżki podzielić masę na 12 niedużych kulek, przekładając je na talerz lub papier. Zwilżyć dłonie i dociskając każdą uformować z nich szyszki. Masa będzie się sypać, ale przy odrobinie cierpliwości uda się ulepić szyszki, które po schłodzeniu w lodówce będą całkowicie zastygłe.

Autor tekstu:

Magdalena Mickiewicz- Kulesza

Psychodietetyk w Holistic Masaż i Dietetyka

Zobacz inne artykuły

Fot. Źródło – z archiwum Autora/Canva.

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.